Chłopak z sąsiedztwa

 Czy to nie znak od Pana Boga, że beatyfikacja Carla Acutisa, młodego specjalisty od internetu, odbywa się akurat w czasie pandemii, gdy wiele naszych aktywności, także religijnych, przeniosło się do sieci?

Dotychczas na patronów internetu trzeba było wskazywać osoby, które jedynie w pewnym stopniu kojarzyły się z tym zjawiskiem, choć nawet nie żyły w czasach korzystania z elektryczności, nie mówiąc już o komputerach. Św. Izydor został patronem internetu, bo stworzył pierwszą encyklopedię; św. Tekla - ponieważ jej imię po hiszpańsku oznacza: "klawisz" kojarzący się z klawiaturą. Dzięki życiu Carla Acutisa po raz pierwszy mamy szansę mieć w niebie osobę, która w świecie współczesnego internetu już się urodziła, a komputerem osobistym posługiwała się z tą samą biegłością, z jaką św. Izydor posługiwał się piórem.

Eucharystia autostradą do nieba

- Carlo może inspirować współczesnych młodych bez wątpienia w tych dwóch dziedzinach: miłości do Eucharystii, jaką miał, oraz samokontroli w korzystaniu ze zdobyczy techniki - mówi ks. Michał Dziedzic, duszpasterz młodzieży w diecezji warszawsko-praskiej. Rzeczywiście, Carlo Acutis, który w chwili śmierci w 2006 r. miał zaledwie 15 lat, jest postacią mającą szansę zainspirować współczesnych młodych.


Przede wszystkim był absolutnie normalnym chłopakiem, pochodzącym z Włoch, ale urodzonym w Londynie. Dorastanie w wielkim mieście, jakim jest stolica Anglii, też nie było mu obce. Przystojny, wysportowany, skłonny do żartów, grający w piłkę, niezwykle towarzyski, lubiany przez innych i do tego zdolny w dziedzinie komputerów. Tym, co bez wątpienia odróżniało go od innych nastolatków, była miłość do Jezusa Eucharystycznego, można powiedzieć: miłość od pierwszego spotkania. Od momentu przyjęcia Pierwszej Komunii Świętej, w wieku zaledwie 7 lat (sam o to prosił i dostał specjalną zgodę), właściwie nie opuścił żadnej okazji, aby przyjąć Jezusa w Eucharystii.

"Jesteśmy w lepszej sytuacji niż mieszkańcy Palestyny dwa lat temu, bo oni aby spotkać Jezusa, musieli się sporo nachodzić i przepychać przez tłum a nam wystarczy, że wejdziemy do kościoła i przyjmiemy Go w Komunii" - mówił. A jego zdanie o tym, że "Eucharystia jest autostradą do nieba", bo prowadzi nas do nieba najszybciej - stało się wręcz jego wizytówką.

Przesłanie, które dziś płynie z Asyżu, jest jasne. To przesłanie eucharystyczne, które mówi, że Pan jest pośród nas. Dlatego trzeba nieustannie żyć tą obecnością Boga - mówi w udzielanych wywiadach mama Carla, Antonia Salzano. Patrząc na tę zaledwie pięćdziesięcioparoletnią kobietę, można od razu uświadomić sobie, jak niezwykła będzie ta beatyfikacja. Do rzadkości bowiem należy sytuacja, gdy wśród świadków świętości kandydata na ołtarze stoją jego rodzice, wcale niebędący jeszcze w starszym wieku. Uroczystość zaś będzie miała miejsce zaledwie 14 lat po śmierci ich błogosławionego syna.

Chłopak taki jak my

Ciało Carla po odpowiednim zabezpieczeniu zostało umieszczone w częściowo przeszklonej trumnie i wystawione do publicznego nawiedzenia już na 10 dni przed uroczystościami. Zdjęcia natychmiast obiegły internet, powiększając jeszcze famę jego świętości.

Zobaczył je również Aleksander Konieczny, zaledwie trzy lata młodszy od Carla Acutisa mieszkaniec Poznania. - Chciałbym tak nie zmienić się przez całe życie, jak on nie zmienił się w 14 lat po śmierci - mówi wprost. Aleksander jest jednym z młodych Polaków, którzy już zdążyli się zafascynować przykładem życia tego młodego Włocha. Dowiedział się o Acutisie kilka lat wcześniej, dzięki spowiednikowi, który tylko rzucił hasło i poprosił o poczytanie o tej postaci. Wsiąkł od razu.

- Od razu przykuł moją uwagę, ponieważ ja też siedzę w branży IT i zajmuję się komputerami. Zaintrygowało mnie, że kandydatem na świętego jest chłopak, który także zajmował się internetem, przekuwając swoje hobby w działalność apostolską. Ponadto również dorastał w wielkim mieście, gdzie wiara w Boga i do tego tak żywa jak u niego nie jest popularna wśród nastolatków. Dotychczas kojarzyłem świętych z odległymi historycznie czasami, tymczasem tu świętym ma zostać chłopak taki jak my, żyjący w tych samych co my realiach. To robi wrażenie! - mówi Aleksander Konieczny.

Aleksander nie umie jednak wymienić jednaj szczególnej cechy Carla, która pociągnęła go najmocniej. - Miłość do Eucharystii, pomaganie słabszym, apostolstwo w internecie - to wszystko fascynuje, sprawia, że chcemy prosić go o modlitwę w naszych zmaganiach o świętość w codzienności - mówi. I dodaje, że gdyby nie pandemia, sam wybrałby się do Asyżu na jego beatyfikację.

Znak od Boga

Nie wiemy dokładnie, jak duże jest zainteresowanie osobą Carla Acutisa w Polsce, choć jego biografia i przykład życia już są wykorzystywane przez duszpasterzy młodzieży w codziennej pracy. Pierwszym, który to zrobił, był sam papież Franciszek, wspominając o Carlu w swojej adhortacji "Christus vivit" napisanej w formie listu do młodych całego świata.

"To prawda, że świat cyfrowy może narazić cię na niebezpieczeństwo zamknięcia się w sobie, izolacji lub pustej przyjemności. Ale nie zapominaj, że są ludzie młodzi, którzy także w tych dziedzinach są kreatywni, a czasami genialni. Tak jak np. młody czcigodny sługa Boży Carlo Acutis. On potrafił wykorzystać nowe technologie komunikacji, aby nieść Ewangelię, przekazywać wartości i piękno" - napisał Franciszek.

Ponieważ adhortację papieża już wykorzystuje się duszpastersko w Polsce, także i przykład Carla pojawia się coraz częściej w ewangelizacji młodych, zapewnia krajowe biuro Duszpasterstwa Młodzieży, koordynujące m. in. przygotowania do Światowych Dni Młodzieży. Zdaniem Bartosza Placaka z tego biura, to niezwykły znak od Pana Boga, że beatyfikacja Carla odbywa się akurat w czasie trwającej pandemii, gdzie wiele naszych aktywności przeniosło się do internetu.

- Carlo zostaje wyniesiony na ołtarze akurat teraz, gdy cały świat nagle z powodu pandemii przyspiesza z cyfryzacją. Uważam to za znak, zachętę od Pana Boga, że nawet w tak wielkim zanurzeniu w siebie można nie dać się zatracić. Carlowi się udało - mówi Bartosz Placak. Rzeczywiście, w życiorysie tego młodego błogosławionego z łatwością można wyczytać, że bardzo pilnować czasu swojego użytkowania komputera.

Codzienność drogą do świętości

Jak jednak mówić o nim, by współczesny, choćby polski nastolatek nie wziął Carla za "nawiedzonego świętego", który nie był do końca "normalny", skoro codziennie chodził do kościoła? - Rzeczywiście, to jest niezwykłe w tej postaci, ale jak wiele niezwykłych rzeczy, ma szansę zaintrygować nawet niewierzących nastolatków. Jest przecież tak, że często fascynuje nas to, czego nie rozumiemy lub odrzucamy jako "nienormalność" - przekonuje Placak. I dodaje, że sam był już świadkiem sytuacji, gdy mimochodem rzucił jakimś młodym ludziom o Carlu Acutisie, a oni od razu zaczęli dopytywać, prosząc o więcej informacji. Zdumiało ich przede wszystkim to, że błogosławionym zostaje ktoś urodzony w 1991 r.

- Pociąga nas wiadomość, że nasza codzienność może stać się drogą do świętości. Że każdy zwykły dzień, każde codzienne cierpienie można ofiarować Bogu, a przez Eucharystię dostać się do nieba tak szybko, jak jedzie się autostradą - mówi Bartosz Placak.

Na to samo zwraca uwagę sama mama Carla Acutisa. - Mój syn będzie ogłoszony błogosławiony, ale ta świętość dotyczy nas wszystkich. To jest główne znaczenie tej uroczystości. Jego przykład może stać się punktem wyjścia dla każdego, kto chce umieścić Ewangelię w centrum swojego życia - powiedziała w rozmowie z Vatican News.

Źródło: Anna Druś, Chłopak z sąsiedztwa, w: Przewodnik Katolicki nr 41/2020, s. 30-31.

Komentarze